Od zawsze nasz
kraj nie był przyjazny w funkcjonowaniu dla osób niepełnosprawnych,
zwłaszcza tych funkcjonujących na wózkach inwalidzkich. Ten
problem od pewnego czasu większość samorządów stara się jakoś
zaradzić temu problemowi na tyle na ile mogą i pozwalają im ustawy
i rozporządzenia instancji ogólnopolskich. Wiadomo dużo zależny
od dobrej woli samorządowców oraz od tego na kogo będziemy
głosować. Rzecz jasna jest, że nie wszystko da się od razu
przewidzieć, ale to nie zwalnia od odpowiedzialności za wybór.
Pomimo wielu wad przynajmniej w tej dziedzinie władzę miasta
Stołecznego Warszawa ostatnio stanieli na wysokości zadania.
Spraw dotyczy
nowych projektów stacji Imielin i Stokłosy ZTM Warszawskiego metra,
bowiem w tych planach znajduje się kolejna dogodność, która
wychodzi naprzeciw osobą jeżdżącym na wózkach inwalidzkich, a
mianowicie winda, które będą woziły pasażerów z poziomu
antresoli na powierzchnię. Metro na Ursynowie zaczęto budować na
początku lat osiemdziesiątych. Wówczas nie myślano o
udogodnieniach dla osób niepełnosprawnych czy matek z wózkami.
Tylko niektóre stacje metra wyposażono w windy, którymi można się
przemieścić z poziomu peronu na powierzchnię ziemi. Tego typu
rozwiązania są już standardem w krajach zachodnich u nas też się
pomału staje np. na stacjach Natolin, Kabaty pół roku są już
takie windy. Żeby nie było tak wesoło to niestety trzeba
zaznaczyć, że od blisko 4 lat pasażerowie Metro Warszawskie oraz
radny Skubiszewski starają się o windy na stacjach. Co tez nie do
końca stawia w dobrym świetle urzędujące w mieście obecne
władze.